Podczas trasy w kierunku wyznaczonej ulicy, drogę przebiegła nam sarna, która nie powinna się tutaj nawet znaleźć. Jednak poprzez szybką reakcję, zdołałem uniknąć wypadku, który to mógł skończyć się różnie. Brunetka zdecydowanie nie była przyzwyczajona do takiej jazdy, gdy to przytrzymałem pojazd w kontrolowanym poślizgu. Uspokoiłem ją lekkim śmiechem, lecz i tak oberwało mi się ciosa w ramie. Byłem bardzo rozbawiony jak na taki dzień. W sumie dobrze, może uda się wrócić do lepszego życia.
- To tam - wskazała kobieta po chwili jazdy na białą chatkę.
Przytaknąłem i zbliżyłem się do posiadłości ostrożnie podjeżdżając koło podjazdu. Przyznam, że domek wyglądał na zadbany i dobrze utrzymany. Nie chcąc zakłócać ciszy innym domownikom, którzy ewidentnie nie spali ze względu na paląca się światło w jednym z pomieszczeń, zatrzymałem pojazd przy podjeździe. Wtem zauważyłem jakąś osobę w oknie, która patrzyła się w naszym kierunku. Najwidoczniej ktoś czekał na brunetkę, która również zerknęła w stronę okna.
- Wielkie dzięki - odparła kobieta zerkając na moją osobę.
- Nie ma za co - powiedziałem posyłając przyjazny uśmiech - Do zobaczenia - dodałem, co z lekka speszyło ciemnowłosą.
Opuściła pojazd ostrożnie domykając drzwi, a gdy światło w aucie zgasło, spokojnie wycofałem z podjazdu. Chcąc nie chcąc, bawarka z natury jest głośnym autem, więc jej mruczenie było dość słyszalne. Nie ważne jak lekko bym dodawał gazu, ona zawsze się odezwie. Typowa kobieta.
Gdy światła pojazdu przestały świecić na posiadłość, a skierowały się raczej w kierunku drogi głównej, "lekko" przycisnąłem gaz i oddaliłem się od chatki. Wiedząc, że w godzinach porannych mam do załatwienia kilka spraw w warsztacie, od razu skierowałem się do domu. Współlokatorzy mnie za to nienawidzą, ale cóż mogę zrobić. Przynajmniej więcej mnie w domu nie ma i w sumie wygląda to tak, jakby mnie w ogóle tutaj nie było.
Po porannym treningu na siłowni, udałem się do wcześniej wspomnianego warsztatu, gdzie czekali już na mnie moi znajomi. Przebrałem się w grafitowe spodnie dresowe oraz czarną koszulkę, gdyż nie chciałbym ubrudzić ubrań dziennych; po czy przystąpiłem do naprawy auta znajomego bo przeważnie to tutaj robię.
Gdy jego złom został naprawiony, wybiła godziła dwunasta, więc miałem chwilę przerwy na cokolwiek. Umyłem więc ręce i sięgnąłem za uzupełnienie karty. To zajęcie zostało mi jednak szybko przerwane. Usłyszałem znajomy mi głos, który to słyszałem w nocy w aucie, więc podniosłem swoje cztery litery i podszedłem do bramy garażu. Tam właśnie stała brunetka i rozmawiała z jednym pracownikiem. Oczywiście nie zwlekając, skierowałem się do nich i przywitałem ciemnowłosą ciepłym uśmiechem.
- Ten świat jednak mały jest - powiedziałem zerkając znacznym wzrokiem na mężczyznę, który odszedł bez słowa - I wiesz co.. tak się wczoraj zagadaliśmy, że nawet nie zdążyłem się przedstawić - zacząłem, na co kobieta z lekka się zaśmiała - Mów mi Austin - dodałem wyciągając do niej dłoń, która zaraz uścisnęła.
- Kylie - odparła spokojnie swoje imię, które było dość nietypowe.
Po przedstawieniu się i wyjaśnieniu, co ją tutaj sprowadza; wziąłem się za naprawę jej różowego coopera, który miał jedynie problem z czujnikiem silnika. Jego łącza były zaśniedziałe i nie dochodził sygnał, przez co ten miał problemy z odpalaniem.
- Ogólnie nie spodziewałam się Ciebie tutaj - powiedziała Kylie gdy zamknąłem maskę jej pojazdu - W nocy uprzejmy barman, a za dnia pomocna rączka - dodała.
- Za dnia grzeczny chłopiec, zaś w nocy.. - wzruszyłem z lekka brwiami i uśmiechnąłem się zawadiacko - Grzeczny barman, oczywiście - dodałem wycierają zakurzone dłonie z szmatkę.
- Dobra, dobra - uśmiechnęła się szeroko - Ile za to..? - spytała.
- Twój ładny uśmiech mi wystarczy - odpowiedziałem, co ponownie speszyło kobietę - Tutaj masz prywatną wizytówkę z numerem jakby cooper odmówił posłuszeństwa - dodałem wręczając jej ową wizytówkę - A wieczorem będę w klubie, jakby co.
Kylie? Łap za suszarkę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz