Strony

wtorek, 24 lipca 2018

Od Sebastiana CD Holly

Liczyłem, że kiedy przyjdę do domu, wyczerpany po ostatnich zawodach w szkole, będę mógł spokojnie odpocząć w zaciszu własnego pokoju. Wiadomo, relaks w łóżku, może obejrzę kilka odcinków ulubionego serialu, typowe rzeczy, jakie robią osoby w moim wieku. Oczywiście w międzyczasie jakaś kąpiel, bo bez tego ani rusz. Podchodząc więc do drzwi domu, który dzieliłem z  dwiema dziewczynami (nie brzmi to zbyt dobrze, czyż nie?), w głowie układałem już odpowiedzi na możliwe zarzuty ze strony Alecii i Holly. A to syf w kuchni, a to moje włosy (chociaż patrząc na kolor, obstawiam raczej jedną z nich jako sprawczynię całego zamieszania) walają się gdzie popadnie, a to sprzęt leży na środku korytarza i "nikt nie może przejść". Przechodziłem przez to prawie codziennie, więc stopniowo przyzwyczajałem się do życia w takim, a nie innym stylu. Ale jak wiadomo, nie do wszystkiego można przywyknąć.
— Wróciłem — oznajmiłem od progu, pchając drzwi i zrzucając od razu torbę sportową z ramienia. Zajmę się tym rano, teraz nie mam ochoty. Zdziwiłem się, a za razem nieco zaniepokoiłem, nie słysząc niczyjej odpowiedzi. Szybko przeszedłem do salonu, układając w głowie najgorsze scenariusze, kiedy to zobaczyłem, że jak zwykle moje przypuszczenia odbiegają zbyt bardzo od rzeczywistości. Holly momentalnie spojrzała w kierunku, gdzie stałem, kiedy tylko przekroczyłem próg pokoju. Miałem się już odezwać, typową dla siebie manierą spytać, czy aby na pewno to odpowiednia pora na siedzenie i zasugerować, że powinna się położyć, kiedy ujrzałem to. Takie małe, jasne, puchate. No i oczywiście, słodkie.
— O mój Boże, skąd go masz? — klęknąłem na podłodze i wyciągnąłem dłoń w stronę szczeniaka, z szerokim, ciepłym uśmiechem na twarzy.

<Holly?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz