Strony

środa, 11 lipca 2018

Od Belli CD Jake'a

Przyznaję, obydwoje mieliśmy iście wilczy apetyt, bo pochłonęliśmy pizzę w dość... No, nie oszukujmy się, baardzo szybkim tempie. Przez chwilę nawet zastanawiałam się, czy damie przystoi tak się łapczywie obżerać, ale spójrzmy prawdzie w oczy - taka ze mnie dama jak z koziej d*py trąba, a zresztą, Jake też nie wyglądał na zbyt skrępowanego w moim towarzystwie.
- Hm, czuję się jak na naszym pierwszym polowaniu... - przyznałam zgarniając z talerza kolejny kawałek pizzy.
- To znaczy? - przełknąwszy życiodajny kęs, chłopak podniósł na mnie wzrok.
- No wiesz, zachowujemy się tak jak na początku. Napchaliśmy się wtedy tą baraniną jaaaak... - głos nagle zamarł mi w gardle.
- Bella, wszystko okey?
Czy było okey? Czy było OKEY? Boże, tak! Chyba tak... A może nie? Kurde, to mnie dosłownie rozwaliło od środka do tego stopnia, że naprawdę nie wiedziałam już co czuję. Radość? Zaskoczenie? A może jedno i drugie?
- Jake! Pamiętam! - wydarłam się na całe gardło jak nienormalna, rzucając mu się w ramiona - Pamiętam! Pamiętam jak upolowaliśmy tę owcę! Pamiętam tę polanę! Pamiętam... - spojrzałam na ciemnookiego powoli opuszczając dłonie na kolana - Pamiętam tylko tyle.
- Hej, to już coś, wiesz? - poczułam ciepło jego ręki na swym ramieniu. Zwróciłam wzrok na twarz ukochanego i delikatnie musnęłam wargami jego usta, by po chwili złożyć na nich krótki pocałunek, po czym wstałam od stołu i powędrowałam w stronę wyjścia, ściągając z wieszaka swoją bluzę.
- A ty dokąd? - usłyszałam za sobą.
- Czujesz się na siłach żeby tam jechać? - popatrzyłam na bruneta błagalnie.
- No... Dobra, niech będzie - długo nie musiałam czekać aż chłopak się zgodzi.
Tak więc zapłaciwszy za posiłek udaliśmy się żwawym krokiem w stronę auta.
- Wow, nie sądziłem, że dzisiaj będziemy sobie jeszcze robić takie wycieczki - Jake uśmiechnął się szeroko, odpalając samochód. Srebrny outlander wycharczał coś przez silnik, jakby oznajmiał  swą gotowość do drogi.
- Posłuchamy czegoś...? - zasugerowałam przetrzepując płyty w bocznej kieszeni koło fotela.
- Pewnie, wybierz coś sobie - odparł przez cały czas koncentrując wzrok na szosie - Hm, którędy teraz? Dawno nas tu nie było...
- Skręć w lewo za tamtym znakiem.
- Pewna jesteś?
Wzruszyłam ramionami - Kiedyś tędy przebiegałam, wydaje mi się, że to już niedaleko. Zdaje się, że gdzieś tutaj powinien być...
- Strumień! - Jake zwolnił nieco zatrzymując pojazd na poboczu drogi.
- Dokładnie - wymieniliśmy triumfalne uśmiechy.

Jake? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz