Wracając z wczorajszej imprezy zdałem sobie sprawę z tego jak ten czas szybko leci. Jeszcze niedawno opalałem się na słonecznej plaży w tutejszej okolicy, a dzisiaj był już listopad. L i s t o p a d!
A co się wiązało z tym jakże pięknym miesiącem? Prezenty! Może i to trochę dziwne, w końcu do świąt został jeszcze ponad miesiąc, ale jak to się mówi: ,,Przezorny zawsze ubezpieczony". Tak więc moją coroczną tradycją było zaopatrywanie się w takie rzeczy jak najwcześniej. Sklepy jeszcze nie były aż tak przepełnione ludźmi, masa różnych okazji na pułkach... Czego chcieć więcej? No może jeszcze towarzysza...
Kolejnym moim dziwnym nawykiem był fakt, iż nigdy nie chodziłem na zakupy bez kogoś kto mógłby mnie w jakiś sposób wesprzeć i doradzić w wyborze (ewentualnie dorzucić się do zakupionych przeze mnie rzeczy). Siedząc więc na kanapie zagłębiłem się w swoich rozmyślaniach, gdyż grono moich przyjaciół diametralnie się zmniejszało z roku na rok, co niby mi nie przeszkadzało, ponieważ to wciąż mniej wydatków, aczkolwiek z drugiej strony było to trochę smutne.
Chwyciłem za kartkę oraz długopis po czym zacząłem wypisywać imiona oraz pomysły na prezenty, a przy tym mniej więcej budżet. Cztery osoby... Nie jest aż tak źle. Zaledwie chwilę później pomyślałem o mojej dawnej przyjaciółce, z którą w sumie od dawna nie miałem już kontaktu. Miałem wrażenie, że w pewnym momencie naszego życia między mną, a Claudią zaczęło coś iskrzyć, aczkolwiek skończyło się równie szybko, gdy wróciłem do szkoły, znalazłem pracę oraz nowych znajomych, który w tamtym okresie wydali się o wiele bardziej ciekawsi. Szybko pożałowałem swojego wyboru, gdyż pustkę po dziewczynie niełatwo było zastąpić, mimo iż teoretycznie ułożyłem sobie życie na nowo i byłem w dość szczęśliwym związku. Niewiele jednak myśląc chwyciłem za swój telefon.
- Halo? - Powiedziałem odruchowo. - Claudia? Co robisz teraz? Pilnie potrzebuje pomocy! - Zacząłem bardzo desperackim tonem.
Claudia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz