Strony

sobota, 13 października 2018

Od Courtney do Riley

Wyszłam na dwór i wzięłam głęboki wdech. Uwielbiam wychodzić na ganek, robiłam to gdy byłam mała, robię to i dzisiaj, i chyba nigdy nie przestanę. Najpiękniejsze poranki mogą być tylko jesienią, ale taką wczesną jak nie ma jeszcze deszczy i silnego wiatru. Usiadłam na krześle na ganku, i podniosłam kubek ze stolika żeby napić się ciepłej herbaty. Ciekawe co słychać u brata. Niby mieszkamy blisko, i powinniśmy się widzieć codziennie, a jakoś ostatnio prawie zawsze się mijaliśmy. Albo ma za dużo roboty lub za dużo znajomych. Nie zdziwię się jak któregoś dnia mi powie, że ma dziewczynę, bo ze znajomymi chyba tyle czasu nie spędza?.. Skoro jest sobota powinno się gdzieś chyba pójść. Ale gdzie? Nie mam pomysłu. Nie mam tutaj za dużo znajomych, chyba trudno mi jednak nawiązywać nowe znajomości. Było wcześnie rano, i mój współlokator - Siergiej jeszcze spał, no więc zdecydowałam się wyjść z domu i iść do miasta. Spacer i zakupy zawsze mi poprawiają humor. Wzięłam orzeźwiający prysznic, wyperfumowałam się ulubionymi perfumami o zapachu kwiatów konwalii, ułożyłam włosy i odziana w cienką kurtkę i szalik wyszłam z domu. Kiedy doszłam do miasta od razu poszłam do galerii, a dokładniej do CCC, bo od niedawna nie mam już żadnych ciepłych butów, a każdego dnia robi się coraz zimniej. Gdy zajęłam się oglądaniem butów przez przypadek, zdejmując jeden z półki potrąciłam drugi, który spadł na podłogę, ale zanim zdążyłam go podnieść zrobił to ktoś inny.
- Proszę.. - zobaczyłam jakąś brunetkę o wesołym uśmiechu, która podała mi but.
- Dziękuję - powiedziałam przejmując obuwie. Gdzieś ją już chyba widziałam.

Riley?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz