Strony

niedziela, 30 września 2018

Od Austina CD Naomi

   Przebudziłem się rano, lecz nie do końca pamiętam w jakim celu. Wiem jedynie tyle, że wpadłem na Nao i chyba wylałem na nią ciepłą kawę, ale nic więcej mi nie wiadomo. Dopiłem oczywiście napój bogów, lecz nie za bardzo postawił mnie na nogi, przez co ponownie zasnąłem.
Spieprzyłeś Austin. Miałeś ich na wyciągnięcie ręki oraz możliwość uratowania czyjegoś życia, lecz Ty wolałeś patrzeć, a następnie uciec. Wiesz ile informacji byś wtedy zdobył? Właśnie, nie wiesz. Postąpiłeś jak zwykle kuląc ogon i pokazać, jak jesteś słaby. Myślisz, że Twoja idealna maska długo się utrzyma? Wkrótce pękniesz, pokażesz się od gorszej strony, ludzie i przyjaciele Cię znienawidzą. Chcesz im pomóc? Oni nawet tego nie docenią, gdy dowiedzą się, że to wszystko przez Ciebie!
Zerwałem się do siadu szybciej niż zwykle to czynię, całe moje ciało było zlane potem, a sam gorąc był wyczuwalny w całym pomieszczeniu. Czułem, jakbym siedział we wrzącej wodzie, która na dodatek jest jeszcze bardziej podgrzewana. Zacisnąłem nerwowo dłonie na kołdrze i stopniowo zacząłem się uspokajać poprzez głęboki oddech. Głos, który towarzyszył mi podczas snu, nie był mi znany, lecz znakiem szczególnym był inny akcent. Czy to może być związane z mafią czy mam już nerwowe urojenia? Nie wiem. W obecnej sytuacji chłodny prysznic był dla mnie zbawieniem, gdyż zacząłem normalnie myśleć i stopniowo przypomniałem nocne zajście.
   Przez cały dzień zawsze coś mi nie wychodziło. Chodziłem jak taka cykająca bomba, która w każdym momencie może wybuchnąć. W warsztacie znów zepsuł się podnośnik, na mieście było pełno korków, ludzie stali się nieuprzejmi.. Czułem, że coś mnie zaraz strzeli.
Jedyny spokój zastałem w swoim pokoju. Walnąłem się na fotel i przeglądałem wiadomości w poszukiwaniu jakiś nowych informacji odnośnie mafii, lecz wszystko z dnia na dzień ucichło.
Nagle do pokoju weszła Nao z prośbą o pomoc. Co jak co, ale jej nie mogłem odmówić, choć obawiałem się o moje zachowania. Nie chciałbym by znów doszło do rękoczynów.
Zrobiłem tak, jak chciała brunetka - pojechaliśmy do domu jej przyjaciółki. Na miejscu nie zastaliśmy żadnych oznak włamania, pobicia czy ucieczki, więc chyba nie została porwana z domu. Pierwszą poszlaką była karteczka z nieznanymi mi znakami, które zostały rozczytane przez Naomi. Przynajmniej wiem, że umie japoński. W każdym razie, tekst zapisany na papierze nie oznaczała nic dobrego, a wręcz przeciwnie. Jeden plus jest taki, że przyjaciele żyją.. ale nie chcę wiedzieć jak będzie wyglądała ich zabawa. Z dość mocnego zamyślenia wytrąciły mnie ciężkie kroki bodajże dwóch osób. Gdy klamka głównych drzwi została naciśnięta, chwyciłem brunetkę za rękę i skrzyliśmy się pseudo składziku mieszkania. Prze chwilę musiałem trzymać dłoń na ustach kobiety, lecz gdy zrozumiała sytuację, stanęła obok mnie blisko ściany.
- Kare wa doko ka ni iru hazuda! [Muszą gdzieś tutaj być!] - odparł mężczyzna znów w nieznanym mi języku - Ribingurūmu to beddorūmu o kensaku shimasu. Watashi wa koko de chekku shimasu. [Przeszukaj salon i sypialnie. Ja sprawdzę tutaj.] - dodał kierując się w naszym kierunku.
Była ich dwójka, więc raczej żaden problem, ale gdy usłyszałem dźwięk odbezpieczenia broni, tętno samo przyspieszyło. Muszę wziąć się w garść i bezpiecznie stąd wyjść wraz z brunetką. Obecnie staliśmy za drzwiami składziku, a po za nimi, nie było żadnego innego wyjścia. Uspokoiłem szalony oddech do zaledwie kilku oddechów i skupiłem się na najbliższym zagrożeniu w postaci mężczyzny. Chcąc się lekko wychylić, zostałem złapany za przedramię przez Nao, która od razu skarciła mnie swoich spojrzeniem. Nie chcą tracić skupienia, uwolniłem się z jej uścisku. Wtem drzwi pomieszczenia zaczęły się powoli otwierać, a do środka powolnym krokiem wszedł jeden z wrogów. Pierwszą było widać broń, a dokładnie lufę standardowego karabinu. Teraz albo umrzemy. Chwyciłem pewnie za lufę wyrywając ją Azjacie i trzymając ją pewnie w obu dłoniach,uderzył kolbą w twarz napastnika. W połowie ogłuszony chwycił się za twarz, lecz nie chcąc mieć ogłuszonych wrogów, odwróciłem go do siebie plecami, założyłem broń na jego szyję i sprawnie pozbawiłem go życia skręcając mu kark. To było akurat słyszalne.. Odłożyłem jego ciało i czekałem na dalszy rozwój akcji.
- Pogięło Cię?! - usłyszałem wkurzony szept brunetki, lecz ja tylko posłałem jej uśmiech pełny adrenaliny.
- Anata wa ikimasu ka? [Żyjesz?] - odezwał się drugi z dwóch mężczyzn, który zaczął zbliżać się w naszym kierunku.
Los chyba chciał nam pomóc i skierował napastnika tak, że przeszedł obok składziku i zatrzymał się plecami do nas. Będę smażyć się w piekle.. Wykonałem to samo na tym, co na poprzednim i położyłem ciało na podłodze. Nie słysząc kolejnych słów czy kroków, mogłem głęboko odetchnąć.
- Ku*wa.. - szepnąłem chowając broń w bluzę. Może się przydać.
- Ty jesteś nienormalny - skarciła mnie ciemnowłosa.
- Wyobraź sobie, jakbyś przyjechała tutaj sama - zerknąłem na nią i w miarę możliwości przełożyłem ciała do wcześniej wspomnianego składziku - A teraz lepiej stąd chodźmy. Nigdy nie wiadomo, czy zaraz kolejni się nie zjawią.. - dodałem wychodząc z domu.
Nao zamknęła za nami drzwi i szybkim krokiem wróciliśmy do auta. Rzuciłem bluzę z bronią na tylne siedzenie i ruszyłem najszybciej jak było to możliwe.
- Nie mieli masek.. mówili po japońsku.. - zacząłem głośno myśleć - Takich samych spotkałem w nocy..
- W nocy..? - zerknęła na mnie chyba nadal wkurzona ciemnowłosa.
- Mały spacer po okolicy.. zastrzelili kogoś, ale Ci tego nie powiem, bo zejdziesz mi na zawał - odpowiedziałem - Ale skąd wiedzieli, że w danym momencie jesteśmy właśnie tam..? Podsłuch? Czujniki..? - wymieniłem w zamyśle - Za dużo tego.. - mruknąłem czując przytłoczenie.
- To nie zmienia faktu, że mogłeś nas zabić swoim aktorskim zachowaniem..
- Albo mogłaś leżeć już martwa w domu swojej przyjaciółki, która obecnie potrzebuje Twojej pomocy - przerwałem jej z lekka poirytowanym tonem - Było, minęło. Ważne, że żyjemy.. - dodałem znacznie spokojniej. Nie chciałem kłótni w momencie, gdy potrzebne są dwa mądre umysły do rozwiązania tej chorej akcji.

Naomi? Odwdzięcz się sobą, np. pomysłami ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz