Strony

piątek, 17 sierpnia 2018

Od Taehyunga CD Leandre'a

Dzisiejszy poranek rozpoczął się zwyczajnie. Moja codzienna rutyna dała się we znaki, z pominięciem kilku nieprzyjemnych wątków, toteż stwierdziłem, iż dzisiaj trochę sobie wypocznę. Trzeba jednak wspomnieć, że nie należę do ludzi, którzy lubią przesiadywać w samotności w swoim mieszkaniu i wsłuchiwać się w błogą ciszę. Jak można się domyślić - szybko mi się to znudziło i zacząłem szukać sobie jakiegoś zajęcia. Pierwsze co przyszło mi do głowy to spacer. Nie zwracając uwagi na pogodę wciągnąłem tylko buty na nogi i praktycznie biegiem wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Teoretycznie całkiem miło spędziłem czas. Pod koniec małej przechadzki miałem w planach wejść jeszcze do okolicznościowego sklepu po trochę słodyczy i dobrego jedzenia. W pewnym momencie ktoś jednak zastawił mi drogę swoim wielkim ciałem. W mężczyźnie od razu spostrzegłem mojego starego wroga, któremu dalej wisiałem spory dług. Szybko zorientowałem się o co chodzi i jakimś cudem zdołałem go wyminąć. Czyli jednak, ten dzień nie będzie tak spokojny jakby mogło się wydawać. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, a ja w pośpiechu rzucałem tylko szybkie przepraszam, gdy na kogoś wpadałem. W pośpiechu odwróciłem głowę i z radością stwierdziłem, że ochroniarze mojego prześladowcy skręcili w inną uliczkę. Chwila nieuwagi wystarczyła bym na kogoś wpadł.
 - Przepraszam. - Uśmiechnąłem się nerwowo i potarłem dłonią kark mając nadzieję, że jestem już w miarę bezpieczny.
Obejrzałem się ponownie za siebie i zauważyłem znajome mundury stojące tyłem do nas. Chłopak chyba coś do mnie mówił, ale ja starałem się wysłyszeć o czym gadają tamci faceci. Gdy jeden z nich krzyknął coś niezrozumiałego, reszta zaczęła odwracać się w moją stronę. Pod wpływem impulsu pociągnąłem czarnowłosego za sobą do jakiejś ciemnej uliczki. 
 - Co ty... - Podniósł lekko głos widocznie zirytowany moją postawą, lecz skutecznie mu to przerwałem zatykając jego usta dłonią.
Posłałem mu przepraszające spojrzenie, chociaż nie wiem czy zdołał je dostrzec w tych ciemnościach. Sam wstrzymałem oddech na wszelki wypadek. Naprawdę nie chciałem mieć znowu problemów przez jednego, starego faceta, który dziwnym trafem uwziął się akurat na mnie i mógłby już zostawić tę sprawę w świętym spokoju. Poczułem, że chłopak próbuje zdjąć moją rękę z jego twarzy, przy okazji kręcąc głową.
Przypominało mi to nieco te wszystkie kreskówki, gdy mężczyźni przebiegli ową uliczkę w ogóle nas nie zauważając. Dopiero wtedy wypuściłem wyraźnie sfrustrowanego nastolatka. Stojąc już na chodniku strzepał niewidzialny kurz ze swoich ramion jakby zdenerwowany tym, iż zbytnio naruszyłam jego przestrzeń osobistą.
 - Wybacz jeszcze raz, nie sądziłem, że to wszystko tak się potoczy. - Po tym co się stało to już na pewno się nie zaznajomimy... - Mogę ci to jakoś... wynagrodzić, czy coś? - spytałem z nadzieją w głosie.

Leandre? mam nadzieję, że nie jest aż takie złe jak mi się wydaje xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz