- Przepraszam - chłopak uśmiechnął się nerwowo. Zdawał się być czymś zmartwiony, tak przynajmniej wyglądał.
- Nic się nie stało - rzuciłem z uśmiechem. - To ja powinienem przepraszać, kompletne nie patrzyłem przed siebie…
Zapewne powiedziałbym coś jeszcze, gdyby nie krzyk, który usłyszałem, a który napędził mi niezłego stracha. Nie zrobiłem nic złego, absolutnie, jednak gdy mężczyźni w mundurach zaczęli się do nas zbliżać, a nieznajomy ciągnąć mnie za sobą w nieznanym kierunku, nie protestowałem. Zakląłem w myślach, będąc pewnym, że tym razem mi9 się nie upiecze i pewnie zostanę zamordowany w biały dzień. Po udanych zakupach, co gorsza.
- Co ty... - nieznacznie podniosłem głos, nie chcąc wyjść na typowego awanturnika, jednak cała zaistniała sytuacja niemiłosiernie mnie irytowała. Niestety, moje próby spokojnego wyjaśnienia wszystkiego z nieznajomym zakończyły się uciszeniem mnie ręką i uczuciem dyskomfortu, które będzie się za mną ciągnęło do końca dnia, jeżeli nie dłużej.
Nic dziwnego, że próbowałem zdjąć jego rękę z twarzy, kręcąc głową. Taka jest moja naturalna reakcja, nienawidzę być więziony i przytrzymywany. Poczułem, że chłopak zamiera, ja w obawie przed konsekwencjami zrobiłem to samo, jednak już po chwili znów zacząłem się wyrywać. Gdy nieznajomy mnie puścił, stanąłem obok niego, na chodniku i zacząłem nerwowo poprawiać odzież, w obawie, że mogę nie mieć istotnego jej elementu. Na moje szczęście wszystko było na swoim miejscu. Nie ukrywam, nie lubię, kiedy ktoś mnie dotyka, a tym bardziej ciągnie gdzieś w ciemne uliczki, na dodatek uciekając przed jakimiś podejrzanymi mężczyznami.
- Wybacz jeszcze raz, nie sądziłem, że to wszystko tak się potoczy - popatrzyłem krzywo na nieznajomego, chociaż bardziej niż złość, czułem teraz strach. Odetchnąłem parę razy, by się uspokoić.- Mogę ci to jakoś... wynagrodzić, czy coś?
- Nie trzeba - spróbowałem się uśmiechnąć, jednak nie wyszło mi to tak, jak powinno. - Co najwyżej możesz powiedzieć, jak się nazywasz? Ja jestem Leandre.
Postanowiłem zacząć od początku, nie w moim stylu było wyzywanie i zostawienie nowo poznanej osoby bez słowa. Poprawiłem okulary, które przekrzywiły mi się podczas szalonego biegu i czekałem na ruch szaro włosego.
Taehyung? Przepraszam za niezbyt imponującą dlugość i ewentualne błędy w pisowni imienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz